Było mi bardzo w osiemdziesiątym dziewiątym przykro.
PREMIERA nr 4188
„Było mi bardzo w osiemdziesiątym dziewiątym przykro.
Jak nie na swoim przyjęciu urodzinowym,
bo ktoś inny też ma akurat urodziny ważniejsze.
I było to oczywiście święto opozycji
a ja stałem niezauważony za plecami innych.
Jak bohater filmów o skrzywdzonych jednostkach.
Które będą się mścić.
Na ludziach.”
W spektaklu wykorzystano fragmenty książki „Czas Kaczyńskiego” Roberta Krasowskiego, a także utwór „Polskie drogi” Andrzeja Kurylewicza oraz piosenkę z filmu „O dwóch takich co ukradli księżyc” (słowa: Jan Brzechwa, muzyka: Jan Sart).
W nagraniu piosenki wzięły udział: Julia Zabel i Julia Roszyk.
Ważne informacje
- w spektaklu wykorzystywana jest lampa stroboskopowa.
Udział w festiwalach i konkursach
- Spektakl bierze udział w 24. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej;
- Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi 2018.
Ogólnopolski Konkurs na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej ma na celu nagradzanie najciekawszych poszukiwań repertuarowych w polskim teatrze, wspomaganie rodzimej dramaturgii w jej scenicznych realizacjach oraz popularyzację polskiego dramatu współczesnego. Konkurs organizowany jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. W I etapie Konkursu spektakle ocenia Komisja Artystyczna w składzie: Jacek Sieradzki (przewodniczący), Michał Centkowski, Adam Karol Drozdowski, Andrzej Lis, Kamila Łapicka, Jakub Papuczys, Joanna Puzyna – Chojka
Wideo
Recenzje
Spektakl Pawła Demirskiego (tekst) i Moniki Strzępki (reżyseria) zaczyna się niczym stand-up o Jarosławie Kaczyńskim: kaszkiet, nerwowe przyruchy, niewyraźna mowa, żarty o kocie Aliku, śmiech widowni. Ale gdy kurtyna idzie w górę, dowiadujemy się, że K. jest jednak gdzie indziej. I do tego ma twarz przystojnego bruneta Marcina Czarnika. Otwierający skecz Jakuba Papugi okazuje się natomiast występem lidera Partii Komików – trochę Kukiza, trochę Palikota, trochę Korwina, a trochę Beppe Grilla, lidera włoskiego Ruchu 5 Gwiazd.
Witold Mrozek, wyborcza.pl/7,112395,22607313,k-gorzki-spektakl-strzepki-i-demirskiego-o-kaczynskim.html, 5 listopada 2017
Wiele w "K." trafnych obserwacji i mocnych komentarzy ("sztab Unii Wolności znajduje się na Powązkach"), ale nie zmienia to wrażenia, że Strzępka z Demirskim antycypują apokalipsę, którą sami sobie gotujemy. [...] Wściekły duet zwykle nie bawi się w subtelności, ale tym razem wali między oczy jakby bez przyjemności, sobie samym zadając ból. Nie ułatwia to oglądania przedstawienia, bo chwilami staje się ono odpychające. Trudno nie dostrzec w tym jednak świadomie przyjętej strategii twórców. [..] Dlatego większe wrażenie robi Jacek Poniedziałek, po raz pierwszy w teatrze Strzępki i Demirskiego. Bawi się rolą Donalda, rozpycha w niej, bywa autoironiczny, odkrywa nie pierwszy zresztą raz niepośledni komediowy dryg. Nie ma w nim chęci obrony bohatera. Jest za to jakaś – nie wiem, czy wysoka czy niska – siła. Świetna rola. [...] "K." podąża za jego diagnozą: Tusk i Kaczyński własnej wojnie podporządkowali zbiorową wyobraźnię Polaków, wokół swych sporów wyostrzyli narodowe antagonizmy. Platformie i PiS potrzebny jest dwupartyjny podział, dlatego obie te partie w istocie na siebie działają. Wybrzmiewa to w spektaklu mocno, chociaż nie sposób pozbyć się wrażenia, że to tezy dobrze znane, dlatego Strzępka z Demirskim nie wyważają żadnych drzwi. Swą inscenizacją, która jest jeszcze w ruchu, na razie nie dorównuje ich najważniejszym dokonaniom, nie wnoszą wiele nowego. Liczy się jednak mocny gest sprzeciwu nie tylko wobec Kaczyńskiego czy Tuska, ale całej klasy politycznej.
Jacek Wakar, http://ksiazki.onet.pl/basta-k-pawla-demirskiego-rez-monika-strzepka-teatr-polski-w-poznaniu-recenzja/d8d9tf, 5 listopada 2017
Pierwowzorem tytułowego K. jest prezes Prawa i Sprawiedliwości i to jego postać tworzy dramaturgiczną oś przedstawienia, ale spektakl jest nie tyle o nim, co o kondycji polskiej polityki – a właściwie – polskich polityków wszelkich obozów, stronnictw i partii. Autorzy nie oszczędzają nikogo i robią to w sposób brutalny, by nie powiedzieć – odpychający. [...] „K.” nie jest jednak komedią, a śmiech, który pojawia się jako reakcja na prolog, szybko ulega zdławieniu. Na końcu wszyscy bohaterzy są już nie tylko źli, ale – dosłownie – odrażający i brudni. Taka diagnoza nie daje pocieszenia.
Ks. Andrzej Draguła, http://laboratorium.wiez.pl/2017/11/06/odrazajacy-brudni-zli-czyli-polska-polityka-wedlug-demirskiego-i-strzepki/, 6 listopada 2017
Publiczność się śmieje. Na początku głośno, potem jakby trochę bardziej nieśmiało. Mimo, że aktorzy odgrywają role świetnie, a internetowe żarciki sączą się wartko ze scenariusza, to jednak nastrój komediowy ustępuje innemu odczuciu. Nad salą wisi rezygnacja. Trochę zmęczenie. Bo czy to na pewno jest nasza przyszłość?
Weronika Harzyńska, https://film.wp.pl/spektakl-k-w-teatrze-polskim-w-poznaniu-recenzja-hanba-zdrajca-ubek-dojmujaca-wizja-przyszlych-wyborow-6185180115454081a, 7 listopada 2017
Jednak „K.” to nie kabaret, który na bieżąco komentuje działania rządu. Strzępka i Demirski próbują zrobić coś większego – pokazać, gdzie obecnie jesteśmy, wskazać na przyczyny i prognozować ewentualne rozwiązania. To political fiction – ze wszelkimi cechami gatunku. [...] Ani Donald, ani K. zbyt wielkiej zmiany nie chcą. Donald w brawurowym wykonaniu Jacka Poniedziałka to cyniczny wyrachowany agresor i histeryk obdarzony dużym wdziękiem. K. również histeryzuje i rzuca się w szaleńczych oskarżeniach, ale wali prosto z mostu. On marzy o tym, by urządzić świat po swojemu, by wreszcie zapanował porządek, by raz na zawsze skończyć z idiotyzmami rządu i niesprawiedliwością w Polsce [...] Gdzieś co jakiś czas przebiega ekshumowane truchło Unii Wolności (brawurowa Joanna Drozda), która przegina się w dystynkcjach, aspiracjach i powtarzaniu, że no cóż „głupi byliśmy i nie bardzo mądrzy jesteśmy”, ale jeszcze dawne idee można jakoś wskrzesić. Być może faktycznie jesteśmy tacy jak nasza polityka. [...] „K.” jest bardzo mocnym i ciekawym spektaklem [...] Marcin Czarnik i Jacek Poniedziałek jako główni antagoniści wnoszą świeżą energię i pokazują swoich bohaterów bez popadania w karykaturę. Barbara Krasińska jako Matka Prezesów potrafi jednocześnie być rozpaczliwa, oszalała i cyniczna – wspaniała rola, szkoda, że nie ma jej więcej na scenie. Barbara Prokopowicz gra wcielenie frustracji i histerii, ale udaje jej się uniknąć stereotypów i pokazać niejednoznaczność postawy swojej bohaterki. Jakub Papuga wciela się w skończonego idiotę, grubiańskiego i do reszty skretyniałego – wychodzi mu to świetnie. I można by tak pisać o wszystkich aktorach, bo Strzępka wykorzystała ich najmocniejsze strony, jednocześnie wzbogacając o nowe środki wyrazu.
Stanisław Godlewski, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,22616282,spektakl-o-kaczynskim-w-teatrze-polskim-warto-zobaczyc.html, 8 listopada 2017
Na co powinien przygotować się widz nowego spektaklu Strzępki i Demirskiego w Teatrze Polskim?
Wielu spodziewało się pewnie skandalu, a przynajmniej ostrej krytyki współczesnych elit -- bo do swojej radykalności twórcy przyzwyczaili nas już m.in. w "Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej" - czyli zaproszeniu na pogrzeb żyjącego jeszcze wtedy Andrzeja Wajdy - lub w "Nie-Boskiej komedii. Wszystko powiem Bogu!" w Teatrze Starym w Krakowie. Po "K." można oczekiwać jeszcze okrutniejszej diagnozy współczesnej Polski - skoro nikt nie ukrywa, że tytułowy bohater to sam Jarosław Kaczyński. Na szczęście duet Strzępka/Demirski nie wybiera łatwych rozwiązań i nie serwuje publiczności politycznego pastiszu - ten mamy już przecież choćby w "Uchu Prezesa" - ale porywa się na głębszą i poważniejszą analizę sceny politycznej. Jakie wyciągają wnioski? Raczej apokaliptyczne niż szydercze.
Anna Tomczyk, kultura.poznan.pl, 8 listopada 2017
Co zatem ma wynikać z tego spektaklu? Czyje lęki i frustracje pokazuje i obsługuje? Nieszczęsnych symetrystów o lewicowej wrażliwości, którzy nie chcą PO ani PiS-u, ani nawet POPiS-u i nigdy nie zagłosują na Partię Clownów? Tych, którzy boją się, że to wszystko źle się skończy, może nawet we krwi, ale nie widzą nadziei – bo spontaniczne protesty nie mają żadnej reprezentacji ani jasnego celu, a młodzi odwracają się od polityki zapatrzeni w swoje smartfony? Poza nędzą polityki istnieje tylko nieskoordynowany gniew. A w spektaklu Strzępki/Demirskiego nie znajdziemy żadnego katharsis, jedynie potwierdzenie własnych lęków i frustracji.
Kinga Dunin, http://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/kinga-dunin-czyta/kaczynski-w-poznaniu/, 8 listopada 2017
Skądinąd najbardziej ożywczy i optymistyczny wątek wprowadza postać Anonymousa (świetna Monika Roszko) – młodej dziewczyny urodzonej już po roku 1989. Bez przerwy jest w sieci – siedząc zwłaszcza po jej ciemnej, niejawnej stronie, skąd ma wydobyć przewidywane wyniki wyborów. Co ważne – nic nie wie o tej całej politycznej szachownicy. Kompletnie jej to nie obchodzi. Nie rozumie, dlaczego od 25 lat na politycznym świeczniku znajdują się ciągle te same osoby ani dlaczego ma ją interesować to, kto kogo obraził w dziewięćdziesiątym czwartym i dlaczego historyczne urazy i życie emocjonalne grupy „dziadersów” mają bezpośredni wpływ na los jej samej i 38 milionów obywateli. To tak, jakby – powiada Anonymous – nieustająco żyć z ludźmi z podstawówki i po trzydziestu latach przejmować się tym, co stało się podczas szkolnej imprezy w szóstej klasie. Trudno o lepszą metaforę współczesnej polskiej polityki.
Błażej Warkocki, http://czaskultury.pl/czytanki/ziemia-na-prawo/, 9 listopada 2017
Jest szekspirowski dramat opowiedziany przez szalonego, okrutnego błazna. Nie tak odległy od tego, jaki oglądamy co dzień w telewizyjnych dziennikach. Czy w sztuce nie oczekujemy wyjścia poza impas rzeczywistości? Nawet jeśli nie jesteśmy w stanie wierzyć w utopie? Pewnie tak. Być może dlatego „K,” pozostawia z poczuciem przygnębia i pewnego niespełnienia.
Jakub Majmurek, http://www.newsweek.pl/opinie/spektakl-k-w-teatrze-polskim-w-poznaniu-strzepka-i-demirski,artykuly,418727,1.html, 10 listopada 2017
K., to w pewnym wymiarze bardzo ważny, społecznie zaangażowany spektakl, teatr.
Byłam widziałam, https://bylamwidzialam.pl/2017/11/12/k/, 12 listopada 2017
Daremnie oczekiwać, że zaangażowani artyści przedstawią nam coś, czego nie wiemy, wskażą drogi wyjścia, obwieszczą rozwiązania. Od początku do końca ze sceny słychać jedno wielkie wściekłe i jednocześnie rozpaczliwe „k...!”, tyle że wykrzyczane tak, jak sami chyba nie potrafimy – bez litości, bez względu i bez nadziei. W „K.” obrywa się wszystkim. Donaldowi za lenistwo i niechęć do wzięcia odpowiedzialności. Unii Wolności i jej środowisku za bezlitośnie wykpione inteligenckie fantazje. Sprzedajnym funkcjonariuszom Prezesa za oportunizm i brutalne dążenie do utrzymania władzy, odarte z wszelkich ozdobników, ukazane najdobitniej w autodemaskatorskim monologu Na Sprzedaż, zakończonym żarłocznym pochłanianiem surowej wątroby wieprzowej. Clownom za głupotę pustki. Przedstawicielkom społeczeństwa za ślepotę i bezradność. Nikomu nie jest oszczędzona prawda między oczy.
Dariusz Kosiński, https://www.tygodnikpowszechny.pl/kto-150833, 13 listopada 2017
Co do przedstawienia – to tak, nie jest to dzieło teatralnie istotne. Raczej zestaw starych, sprawdzonych chwytów. Ani Strzępka, ani Demirski nie zrobili tu kroku do przodu. Ale może właśnie trzeba zrobić krok w tył i spróbować inaczej. „K.” nie jest w pierwszym rzędzie realizacją teatralną, ale raczej testowaniem nowych/zgapionych strategii, które okazały się w wykonaniu prawicy skuteczne. To bardzo ważny gest „wściekłego duetu”: mniej rewolucyjnej wściekłości, więcej szeroko zakrojonej strategii, która teatr traktuje jak narzędzie, więcej chwytliwych haseł, komunikatywnych leadów, poetyki tabloidu.
W pierwszym odruchu pomyślałem sobie, że ani to nie jest śmieszne, ani tak porywające teatralnie, jak ich poprzednie przedstawienia. Teraz czuję, że stawka tego przedstawienia jest większa niż się wydaje. Zrezygnować z ciekawych rozponań, z intrygujących puent, z teatralnych przewrotek i porażającego finału, który da nam (komu?) do myślenia. Tu kurtyna opada nagle, a rozponania wcale nie są oryginalne. I nikt nie sili się na to, by zadziwić widzów. Dość już się nadziwiliśmy. Czas na chamskie, mocne brzmienie elektrycznej gitary. Moherowe berety kontra czerwone świnie. Jak w dobrej sensacji, którą podchwycą kanały informacyjne. To jest epoka Netflixu, grubych efektów i wyraźnych bohaterów, którzy nie mają wątpliwości. Reszta jest bez znaczenia.
Paweł Soszyński, http://www.dwutygodnik.com/artykul/7473-tabletka-k.html, 14 listopada 2017
Spektakl Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego, mimo że za długi i niepozbawiony mielizn, jest znakomitym lekiem na narodowe rozpolitykowanie i tę niezrozumiałą skłonność do przydawania cech wielkości postaciom nikczemnym i byle jakim.
Michał Centkowski, , 14 listopada 2017
„K.” to spektakl mroczny, przesiąknięty bezsilną złością na „prywatyzację” polskiej polityki, w której od 30 lat ci sami ludzie toczą ze sobą wojenki („Jakbym całe życie spędził z ludźmi z podstawówki”), i na nas samych, którzy na to pozwalamy. K. ciągle odgania klepką niewidzialne muchy, które krążą nad rządzącymi Polską trupami. I trupami ofiar ich rządów.
Aneta Kyzioł, http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/teatr/1727046,1,recenzja-spektaklu-k-rez-monika-strzepka.read, 14 listopada 2017