PREMIERA NR 4211
Rodzina Małysów konsekwentnie budowała swoją pozycję i gromadziła majątek od początku lat 90. Mogą dziś powiedzieć, że mają wszystko. Wszystko, co da się kupić.
Małysowie udają się na wernisaż pierwszej indywidualnej wystawy swojego syna, Marcina, organizowanej w poznańskiej Galerii Malarnia. Młody i zdolny Marcin Małys, absolwent Intermediów na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu i obiecujące nazwisko na polskiej scenie sztuk wizualnych, tworzy prace wideo inspirowane historią własnej rodziny i wspomnieniami z dzieciństwa.
Powodzenie wernisażu zostaje wystawione na próbę kiedy Marcin Małys decyduje się zaprezentować nową pracę wideo, w której ujawni niewygodne fakty na temat domu rodzinnego, a tym samym zmusi rodziców, siostrę, partnera i najlepszą przyjaciółkę do konfrontacji z głęboko skrywanymi sekretami i zakłamaniem.
Czy rodzice muszą kochać swoje dzieci? Czy dzieci muszą kochać swoich rodziców? Gdzie przebiega granica między miłością a podziwem? Jakie są granice sztuki? Czy można stracić wielomilionowy majątek w półtorej godziny? Dlaczego tak trudno być dobrym chłopcem z dobrego domu?
- Spektakl bierze udział w 30. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej
Ogólnopolski Konkurs na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej ma na celu nagradzanie najciekawszych poszukiwań repertuarowych w polskim teatrze, wspomaganie rodzimej dramaturgii w jej scenicznych realizacjach oraz popularyzację polskiego dramatu współczesnego. Konkurs organizowany jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie.
W I etapie Konkursu spektakle ocenia Komisja Artystyczna w składzie: Jacek Sieradzki (przewodniczący), Dominik Gac, Piotr Hildt, Anna Jazgarska, Szymon Kazimierczak, Andrzej Lis, Wanda Świątkowska
Wideo
Recenzje
Siłą spektaklu jest nie sama nić fabuły, a realizacja tejże — materializując się pod dwiema postaciami; scenografii i interpretacji bohaterów przez wcielających się w nich aktorów.
Łukasz Mleczak odpowiedzialny za scenografię zrealizował koncept reżysera w sposób niepowtarzalny. Przekraczając drzwi Malarni (jedna ze scen w teatrze Polskim w Poznaniu), my widzowie przestajemy być widzami, a stajemy się uczestnikami wernisażu Marcina Małysa; układ pomieszczenia jest pomyślany tak, aby granica między teatrem a rzeczywistą galerią sztuki zatarła się w stopniu, jak największym; pieczołowitość i pietyzm scenografii nie pozwala nam myśleć inaczej — białe ściany oraz podłoga, instalacji artystyczne Macieja czy wtapiające się w scenografię miejsca siedzące dla widzów, wprowadzają nas uczestników w głęboką imersję, która mnie prywatnie kilkukrotnie wprowadziła w zagubienie — czy aby na pewno to, czego jestem światkiem to teatr? — pytałem siebie w myślach kilkukrotnie.
Drugą składową są aktorzy i ich interpretacja postaci. Na szczególną uwagę zasługuje trójka; Alona Szostak, w roli matki, wzbija się na wyżyny aktorskiego szaleństwa. Skrajne emocje, które z siebie wydobywa, to istna magia dla oczu i uszu. Michał Kaleta, w roli ojca, niejednokrotnie dowiódł, że jego postaci żyją, są w pełni materialne; tak jest i w tym przypadku. Na koniec zostawiam Daniela Namiotko, w roli Marcina, rola prowadzona w sposób interesujący; da się z niej wyczytać pasje i poświęcenie aktora; pot, łzy i uśmiech pojawiały się naprzemiennie w sposób lekki i niewymuszony.
(...)
Teatr Polski w Poznaniu po raz kolejny nie zawiódł. Dyrekcja nie boi się stawiać na odważnych i nietuzinkowych twórców, a Pacześniak na stołku reżysera to z całą pewnością potwierdza. Odważna sztuka dotykająca tematu uniwersalnego — rodziny, jednocześnie zrywająca z konwenansami; z podziałem scena-widownia czy aktor-widz to murowany sukces. Potrzebujemy więcej takich spektakli, to one wprowadzają w najgłębszą zadumę. Zadumę, która towarzyszy nam, nie przez ulotną chwilę po gromkich brawach czy w drodze do domu po nich. Zaduma, o której tutaj piszę wżera się, zachęca do refleksji i wpływa na nasze wnętrze. Inaczej rzecz ujmując; zmienia nas na lepsze.
Mateusz Nowicki, http://dziennikteatralny.pl/artykuly/tasmy-rodziny.html, 24 kwietnia 2023
Niejednoznaczna opowieść o relacjach rodzinnych, pełna mocnych, ale bardzo nieoczywistych emocji, nie dająca łatwych odpowiedzi i jednoznacznych ocen. Każdy dostaje tu szanse obrony swoich decyzji, nawet jeśli wydają się one nie do obrony. Scenografia zmienia teatr w galerię sztuki, a odbywający się w niej wernisaż wystawy, zamienia się w pełną ekstremalnych zdarzeń psychodramę. Motorem tej opowieści jest mocna gra aktorska, w wielu momentach wyraźnie, celowo, przesadna i przerysowana, a jednak bezdyskusyjnie poruszająca.
Przemek Gulda, Instagram/guldapoleca, 21 kwietnia 2023
Sceny jako takiej tutaj nie ma. Wyodrębnia się ona nieco później, jakby naturalnie, gdy zachęcona do tego publiczność zajmuje siedzenia zgromadzone wokół miejsca, które potem staje się centrum wydarzeń. Widzowie są uczestnikami zarówno wernisażu wystawy, która jest pretekstem do wszystkiego, co zadzieje się później, jak i obserwatorami sprowokowanych przez nią incydentów. Organizatorzy zadbali o to, by każdy mógł poczuć się tak, jakby rzeczywiście brał udział w wernisażu. Przy ścianach umieszczono instalacje wideo, które są ściśle powiązane z tematem głównym sztuki. Zadbano nawet o takie detale jak wino dla gości. Nie zabrakło też przemówień. Wystawę komentarzem opatrzyła kuratorka, sam artysta, a później jego matka i ojciec. Wystąpienia tych ostatnich wzbudziły najwięcej emocji, nakierowując już na pewne tropy co do charakteru powiązań między członkami rodziny, a nawet problemów, z którymi się ona zmaga, a które wychodzą na wierzch nawet w tak szczególnych okolicznościach. Powinny one przecież zachęcać raczej do wspólnej celebracji, aniżeli niesnasek. Ale może to właśnie ta "odświętność" prowokuje do tego, by spod dywanu wyszło wszystko to, co próbowano pod niego zamieść?
Justyna Żarczyńska, https://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news/spektakle,c,4/co-przekazujemy-w-genach,202121.html, 21 kwietnia 2023