PREMIERA 4216
Idzie fala przemian, inni ludzie, jakby z innej planety, wypłyną na wierzch i będą tworzyć nowe życie, jakościowo niepodobne do naszego. I to jest najstraszniejsze, że jakkolwiek to, co się teraz zaczyna, ma wszelkie pozory wielkości i może jest wielkim w chwili stawania się, będzie przyczyną szarzyzny i nudy społecznej, o jakiej my pojęcia nawet nie mamy. Chciałbym, żeby na świecie zrobiła się jakaś straszna kasza i w takiej kaszy zginąć – jeśli już nie w kosmicznej, międzyplanetarnej katastrofie… Czekam z upragnieniem katastrofy – byle coś wielkiego, byle nie ta zakłamana płaskość dzisiejsza…*
*Fragmenty z „Pożegnania jesieni” Stanisława Ignacego Witkiewicza.
Gdybyśmy spróbowali sobie wyobrazić, że Witkacy nie popełnia samobójstwa we wrześniu 1939 roku, żyje dalej, a nawet dłużej i konfrontuje się ze współczesnym światem. Czy żyjemy teraz w zapowiadanej przez Witkacego katastrofie? Jeśli założyć, że samobójcza śmierć Witkacego była wynikiem strachu przed utratą wolności i indywidualności, w wyniku zbliżającego się do Polski sowietyzmu, to czego bałby się dziś? Czy dzisiejsza rzeczywistość zaskoczyłaby samego Witkacego? A może jego lęki przybrałyby formę kapitalistycznej groteski? Paradoksalnie żyjemy w świecie, którego wizytówką jest ogłaszana wszem i wobec nieograniczona wolność jednostek i indywidualizmu, a nieograniczenie wolny jest tylko rynek, nie człowiek, ale udajemy, że człowiek.
Ekscentryczna osobowość Witkacego zostaje na scenie podwojona. Oryginał spotyka wizytatora ze współczesności, który bacznie go obserwuje, testuje aktualność jego dzieł i wspólne ograniczenia. Ostatecznie Witkacego do potęgi ujarzmić może tylko absurdalność rzeczywistości. W świetle groteskowych postaci wyciągniętych z jego utworów, granice między rzeczywistością, a fantazją zacierają się, a my zanurzamy się w tragizm pięknej egzystencji, decydujemy na społeczną alienację lub usilnie walczymy z systemem.
Klasyka literatury polskiej spotyka współczesność w wirze emocji, wizji i napięć społecznych. Przenosząc widza w świat dzisiejszego chaosu i niepewności, spektakl odsłania nie tylko absurdy współczesnej rzeczywistości, ale również odbija się w ludzkiej duszy, zadając pytania o tożsamość, sens życia i relacje międzyludzkie.
Scenariusz powstał w oparciu o utwory Stanisława Ignacego Witkiewicza „Pożegnanie jesienni”, „Szewcy”, „Jan Maciej Karol Wścieklica”, „Nadobnisie i koczkodany”, „Pragmatyści”, „Gyubal Wahazar”, „Metafizyka dwugłowego cielęcia” i inspiracje:
rozmowy z czatem GPT 3.5.
Mark Fisher, „Realizm kapitalistyczny. Czy nie ma alternatywy?”, przeł. Andrzej Karalus, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2020.
Bronisław Malinowski, „Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji”, Wydawnictwo J. Przeworskiego, Warszawa 1938.
Agneta Pleijel „Lord Nevermore”, z języka szwedzkiego przełożyła Justyna Czechowska, Karakter, Kraków 2023.
oraz następujące eseje, wydrukowane w Polsce przez czasopismo „Kronos” nr 3/2015
Piotr Graczyk, „Nick Land i hiperprawica deleuzjańska”
Nick Land „Ze śmiercią w aliansach. Uwagi o Tanatosie i produkcji pragnień”
Nick Land, „Sztuka jako rebelia. zagadnienie estetyki u Kanta, Schopenhauera i Nietzschego”
Alphonso Lingis „Społeczeństwo rozczłonkowane”
Recenzje
„Coco, czyli bałkańska operetka” w reżyserii Pawła Miśkiewicza w Teatr Polski w Poznaniu od 1875, wysnuta z Witkacego (i kilku innych), to takie „sprawdzam” - na ile ponure diagnozy autora „Szewców”, które jego samego doprowadziły do samobójstwa, okazują się trafne dziś, kiedy na skutek splotu rozmaitych czynników (kryzys klimatyczny, widmo wojny, ekspansja AI) świat znów zapędził się na krawędź urwiska. I zaspojleruję - okazują się, odkurzony Witkacy pokazuje nam okrutnie celną perspektywę.
Miśkiewicz miksuje biografię Witkacego z jego twórczością (obok „Pożegnania jesieni”, które jest i ramą, i punktem wyjścia dla opowieści, mamy tu i wątki z „Szewców”, i z „Jana Macieja Karola Wścieklicy”), zamiast Atanazego pojawia się zatem Stanisław, w dodatku podwojony - obok dojrzałego Witkaca (Michał Kaleta), mamy jego młodzieńczą wersję (Daniel Namiotko).
Spektakl w Polskim proponuje widzom rozmowę na tematy istotne, w której rozgorączkowane umysły idealistów zderzają się z chłodnymi ocenami racjonalistów, i z prostą, trafiającą pod strzechy argumentacją populistów. Zespół Polskiego daje świadectwo swojej znakomitej kondycji, nieźle to wygląda w scenicznym obrazku (scenografia Barbary Hanickiej i kostiumy Hanki Podrazy, choreografia Dominiki Wiak, światła Moniki Stolarskiej), równie dobrze brzmi muzyka Rafała Mazura, a jednak w trakcie wytraca sporą część swojego potencjału - a może to my, odspawani od szklanych ekranów, nie jesteśmy w stanie utrzymać uwagi na trwającej niemal cztery godziny (z przerwą) debacie, nawet jeśli podkręconej grą w uwodzenie, wystrzałami z pistoletów i strzępami piosenek.
Magda Piekarska, https://www.facebook.com/magda.piekarska.393/posts/pfbid0Nj7H1bQYRPAMeFmxRJv6ynfdzY1QwmPqq1gdTQ6PQRWyD4fRfzr4eVJpACzGZaVXl, 7 czerwca 2024
Odkrywanie co rusz nowych sensów, licznych nawiązań nie tylko do dzieł Witkacego, ale też innych tworów kultury, jest przygodą samą w sobie. Jednak jak o tym pisać? Jeśli sztuka pędzi na załamanie karku, dzieje się tyle, że w trakcie oglądania przychodziło mi na myśl wciąż i wciąż to samo porównanie — czuję się jak na seansie nagrodzonego Oscarami „Wszystko, wszędzie, naraz".
Na scenie mamy do czynienia ze skokami w czasie i przestrzeni, bohaterowie pojawiają się, a w połowie odgrywanej sceny znikają, aby ustąpić miejsca wcześniej rozpoczętej i w ten sam sposób urwanej scenie poprzedniej. Jakby tego rollercoastera było mało, główny bohater Witkacy ulega na scenie podwojeniu.
Mateusz Nowicki, http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/wszystko-wszedzie-naraz.html?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTAAAR3qI_BkOulXhYrpkGPzg7IbLhHzNQ7WsfOpUGZ0nMSmrFwoWqV4l7a_E78_aem_ZmFrZWR1bW15MTZieXRlcw, 17 czerwca 2024